13 sierpnia 1994 r.
O mojej Miłości…
Kochana -
Zasiałaś w sercu moim „ziarno” najpiękniejszego owocu na świecie, owocu Miłości. Ziarno to upadłszy na zgłodniałe podłoże zaczęło z demoniczną siłą wypełniać pustkę, którą stała się opuszczona „niwa” w moim wnętrzu. Nie mogłem i nie chciałem bronić się przed „nieznanem”. Doznawałem pięknych i coraz piękniejszych odczuć. Postanowiłem pielęgnować ową „Roślinę”, nie musiałem. Zawładnęła mną do końca. Dorastała w przychylnym dla siebie i niczym niepokojącym Jej klimacie. Zakwitła, a kwiat Jej jest prześliczny. Nie ma równego sobie w całej „botanice”.
Jego czar, (piękno i zapach) ubezwładnia mnie bez reszty. Całuję płatki i piję nektar z Jego kielicha (Twoje rączki, ciało i usta). Czekam cierpliwie, aż „Owoc”, którego nie zjem od razu (chociaż jestem bardzo głodny), ale kosztować go będę. Była komstwem (ze słabej natury wynikającym) przesytu nie doznać.
To jest o Tobie Moja Miłości –
Kocham Cię.